Geocaching można powiedzieć że mnie pochłonął. O tym co to niby jest pisałem poprzednim razem. Wiec tłumaczyć nie muszę… Z pewnymi przerwami, jak to w życiu bywa wiekszość wolnych chwil próbuje spędzać na tej właśnie zabawie. Przy okazji nie zapominając o ważniejszych drobiazgach. Jakby nie było po ostatnich przejściach trochę większa odpowiedzialność się załączyła. I też co nieco rozsądku… Ale przechodząc bardziej do konkretów, ten typ zabawy satysfakcjonuje głównie najmłodszych. Więc Lilka ma sporo fanu. Czytaj dalej muszę wyjść, muszę wyjść natychmiast gdzieś→
Całkiem nowa zabawa mnie wciągnęła… Chociaż od zawsze wszelkie formy przygodowej aktywności budziły moje zainteresowanie, to jednak geocaching, bo właśnie ten typ rozrywki mam na myśli, jakoś nie był po drodze. Pomimo, iż bawi się w to już kilka milionów ludzi nikt z poznanych wcześniej po prostu nie wspomniał. W naszym kraju (i nie tylko) znany także jako opencaching. Obie formy różnią się niewiele, a w wolnym tłumaczeniu jest to po prostu zabawa w szukanie *skarbów* poukrywanych chyba we wszystkich zakątkach świata. Czytaj dalej znowu biec na oślep i nawet nie waż mówić się że nie dorosłem bo ile to już wiosen tak slalomem dryfuje→
Beskid Niski, to obok Tatr górska kraina jakoś mi najbliższa. Przynajmniej w Polsce… Mijały lata i przez ten dłuższy czas stawała się bynajmniej dosyć odległa. Ścieżki prowadziły zupełnie gdzieś indziej. Swojego czasu jednak było mi tu całkiem nieźle. W Tatrach, do których ciągnęło mnie z zupełnie innych powodów chyba trudniej było odnaleźć dzikość, odosobnienie, spokój. Tutaj o tego typu stany po prostu łatwiej… Czytaj dalej leśne błądzenie po latach→
To były najcieplejsze, najbardziej słoneczne miesiące jakie widziała Norwegia. Takiego lata jeszcze tutaj nie było. Nawet wikingowie podobnego sezonu na skandynawskiej ziemi nie widzieli. Czytaj dalej i lato się skończyło→
Tak już mam, iż w każdej sytuacji muszę dostrzec jakiś pozytyw. No i pomimo, że jest trochę bardziej pod górke niż zwykle, a co za tym idzie nastroju spieprzonego jak nigdy i optymizmu też jakby w rozkładzie jest coś, a raczej ktoś przy kim wspólnie spędzany czas obfituje w sporą satysfakcje. Może po prostu dojrzałem do roli taty, bo nie ma się co oszukiwać, ale początki pozostawiały wiele do życzenia. Chyba wizje rezygnacji z tego co kocham jakoś tak trudno było przyjąć bez buntu. Wydawało mi się, że z pogodzeniem tego nie będę miał problemu i nie trzeba niczego odpuszczać. A tu jakoś zbyt nie po drodze się zrobiło. Dzisiaj łatwiej o samokrytycyzm i przyznaje, że święty raczej nie byłem. No, ale szanse dostałem. A teraz bankowo wiem jak być tatą. I na pewno nie z potrzeby udowadniania tego komukolwiek. 🙂 Czytaj dalej nie ma marzeń zbyt wielkich, nie ma marzycieli zbyt małych→
Jakoś tak morskie fale zawsze były w oddali. Do gór miałem po prostu bliżej. Ostatnio jednak częściej niż zwykle spaceruje po plaży. Zresztą życie kazało być w okolicach bezpiecznego gruntu. Bo przecież z piasku dosyć cięźko gdzieś zlądować. A morski akwen widzę prawie przez okno. Więc samo wyszło. I nawet znaleźć w tym urok nie jest wcale trudno.
Poza tym wkracza wiosna, więc tak jakby przy okazji również motywacja do wyjścia z aparatem się zjawiła. Czytaj dalej morza kropel kilka→
Minął już rok od mojej ostatniej autostopowej jazdy. Śmignąlem wtedy na słynne Lofoty. Było jeszcze całkiem zimowo. Zresztą bez tego, ten kraj nie należy do ciepłych. Na dodatek pchnęło mnie wtedy na podbiegunowe koło. Czytaj dalej sam fakt istnienia jest prawdziwym szczęściem→
Ostatnimi czasy mój optymizm delikatnie ujmując wyparował. Gdzieś w głębi liczę na to, że tylko na chwile. Nie da się jednak ukryć. Stało się. Zaczął dominować niezbyt bojowy nastrój… Chociaż głowa nadal pełna pomysłów pojawił się mały problem z motywacją. Niesprzyjające okoliczności, czy jak obecnie dosyć odpychająca aura kiedyś straszne nie były. A zresztą wczoraj, pierwszy raz od kilku miesięcy widziałem słońce. więc być może wraz z wiosną nadejdzie także energia.Czytaj dalej znowu nie było nas tam gdzie coś się działo→
Mały poślizg znów się zrobił… A zresztą w głowie od czasu feralnego lotu jakoś tak inaczej. Taka lekka nowość, bo podobnego samopoczucia jeszcze nigdy nie zaznałem. Czytaj dalej o jaki jestem rozpieprzony, rozpieprzony→
Dziwny film właśnie trwa… Od jakiegoś czasu jeździłem w skały z różnymi ludźmi, można powiedzieć, przypadkowymi. Były też kobiety na które uwaga skupiona tak jakby bardziej. Dziś wiem że niepotrzebnie, bo to jednak nikt inny jak facet, ot tak po prostu przestał asekurować. Nie ma co szukać winnych ,ale jakby nie było pofrunąłem. Potem trip śmigłem i amnezja załączyła się na jakieś dwa tygodnie. Czytaj dalej niewiele pamiętam, upadam byle gdzie→